Cleanical Beauty - przyszłość branży beauty?
Trendy w branży kosmetycznej często są kontrowersyjne, mają zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Entuzjaści kosmetyki z niecierpliwością czekają na nowości, które wypuszczają producenci oraz na wyznaczenie nowych kierunków, w których może pójść cała branża. W ostatnim czasie, szczególnie dzięki mediom społecznościowym, bardzo popularny stał się trend Clean Beauty, którego nazwa sama w sobie jest dość kontrowersyjna. Co decyduje o tym, czy kosmetyk jest ,,czysty”? Czy kosmetyk w ogóle może być ,,czysty składowo” i co to oznacza? Co wspólnego z tym ma najnowszy, niezwykle popularny na rynkach zachodnich, trend w kosmetyce, czyli Cleanical Beauty?
Clean Beauty – przełom w branży kosmetycznej czy szkodliwy trend?
Założenie Clean Beauty często jest utożsamiane po prostu z kosmetykami naturalnymi. Jest to jednak mit, który funkcjonuje ze względu na brak oficjalnych ram określających pojęcie ,,kosmetyków naturalnych”. W założeniu, kosmetyki ,,clean” to takie, które nie zawierają szkodliwych i toksycznych substancji. I właśnie to budzi największe kontrowersje. Wszystkie składniki kosmetyczne są dokładnie badane, przeprowadzane są na nich testy laboratoryjne, są określane ich stężenia dopuszczalne do użytku. Samo więc założenie Clean Beauty jest szkodliwe i wprowadzające klienta w błąd.
Faktem natomiast jest, że są grupy składników kosmetycznych, które mają np. większy potencjał drażniący, są alergenami, są pochodzenia zwierzęcego, pozyskiwane w nieetyczny sposób, są nie biodegradowalne czy chociażby dodane do kosmetyku tylko po to, by posiadał zapach. Właśnie na te grupy składników konsumenci mają ogromny wpływ i mogą decydować, które produkty kupują.
Wraz ze wzrostem popularności trendu Clean Beauty wiele sklepów i marek zaczęło interpretować go na swój własny sposób. Zupełnie inaczej brzmi, kiedy producent reklamuje swój produkt pisząc np. wolny od syntetycznych zapachów lub wolny od olei mineralnych, ponieważ Clean Beauty nie równa się temu, że dany kosmetyk jest naturalny, wegański czy cruelty free. Oznacza jedynie, że w danym kosmetyku nie ma sztucznych zapachów czy parafiny i jej pochodnych, co jest prawdą, a nie wprowadzaniem konsumenta w błąd.
Kontrowersyjne składniki kosmetyczne
W pierwotnym rozumieniu Clean Beauty, kosmetyki określane tym mianem mają nie zawierać szkodliwych i toksycznych substancji. Pod tymi nazwami kryją się kontrowersyjne składniki kosmetyczne, na temat których można znaleźć różne skrajne, często sprzeczne informacje. To również takie składniki, które np. mają większy potencjał drażniący i alergizujący, są pozyskiwane w wątpliwy sposób czy nie są biodegradowalne, a tym samym szkodliwe dla środowiska. Nadal, należy jednak pamiętać, że każda substancja dopuszczona do kontaktu ze skórą człowieka musi zostać dokładnie przebadana. Do kontrowersyjnych składników możemy zaliczyć:
- parafina i składniki ropopochodne – parafina to po prostu pochodna ropy naftowej, co już samo w sobie wyklucza ją ze składników mile widzianych w ,,czystych” produktach. Tworzy ona na skórze okluzję ciągłą, czyli tłusty, nieprzepuszczalny film. Zostaje wtedy utrudniona wymiana gazowa, co skutkuje rozwijaniem się bakterii beztlenowych na skórze, a tym samym powstawaniem stanów zapalnych,
- konserwanty i parabeny – mają za zadanie hamować rozwój drobnoustrojów w kosmetykach i zabezpieczać go przed rozwojem mikroorganizmów. Niestety, często są one mocno drażniące i mogą powodować reakcje alergiczne. Większość z nich nie jest również biodegradowalna. Na szczęście są konserwanty, które zostały dopuszczone przez jednostki certyfikujące kosmetyki naturalne, i które są biodegradowalne, czyli Potassium Sorbate czy Dehydroacetic Acid,
- formaldehyd i donory formaldehydu – substancje, o której jest głośno od dłuższego czasu. Mają pełnić rolę konserwantu i działać bakteriobójczo, jednak tym samym mają mocne działanie alergizujące. Często można znaleźć te substancje w lakierach do paznokci czy antyperspirantach. Od 12 czerwca 2019 roku formaldehydu nie można dodawać do produktów kosmetycznych ze względu na wyniki badań, które potwierdziły jego rakotwórczość i mutagenność. Z tego względu również wielu producentów kosmetycznych, którzy stosowali donor formaldehydu czyli DMDM Hydantoin (w składzie INCI) jako konserwant, zmieniło formulacje produktów,
- SLS i SLES – czyli mocne substancje myjące znajdujące się np. w szamponach i pastach do zębów, które mogą podrażniać skórę oraz zaburzyć równowagę hydrolipidową naskórka. Często te substancje, które w składzie INCI figurują jako Sodium Lauryl Sulfate i Sodium Laureth Sulfate, są odpowiedzialne za problemy ze skórą głowy czy niedoskonałościami na ciele,
- filtry przenikające czyli filtry chemiczne starej generacji – jest to bardzo ciekawy i pełen sprzeczności temat, jednak w skrócie – filtry przenikające to składniki produktów chroniących przed promieniowaniem UV, które oskarża się o zaburzanie pracy układu hormonalnego i organów wewnętrznych. Wiele badań na ten temat jest już nieaktualnych, z każdym rokiem pojawiają się nowe, które częściowo wykluczają te poprzednie. Należy jednak pamiętać, że to dawka czyni truciznę, a ochrona przed promieniowaniem UV jest kluczowa dla zdrowia skóry. Do filtrów chemicznych, określanych ,,przenikającymi”, które można jednak nazwać tym starszej generacji, zaliczają się m.in.: Ethylhexyl Methoxycinnamate, Octocrylene, Homosalate, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Benzophenone – 3, Benzophenone -4,
- silikony – działają podobnie jak parafina. Utrudniają skórze prawidłowe funkcjonowanie, wymianę gazową. Na rynku istnieją silikony, które różnią się od siebie właściwościami. Niektóre są stosunkowo łatwo zmywalne, inne z kolei bardzo trudno usunąć z powierzchni. Silikony same w sobie nie posiadają właściwości alergizujących czy drażniących, a dodatkowo nie przenikają w skórę. Kontrowersje na ich temat są związane z negatywnym wpływem silikonów na środowisko i organizmy wodne. Nie są one biodegradowalne, nierzadko pozyskiwane z ropy naftowej. Najczęściej w kosmetykach można spotkać takie silikony jak m.in.: Amodimethicone, Cyclomethicone, Cyclopentasiloxane, Dimethicone czy Polysiloxane.
Cleanical Beauty – odpowiedź na niedomówienia trendu Clean Beauty
Ogromna popularność, szczególnie ta internetowa, w social mediach, ruchu Clean Beauty sprawiła, że wiele marek zaczęło określać swoje produkty, a nawet wypuszczać nowości określane tym, że posiadają ,,czysty skład”, są ,,kosmetykami clean beauty”. Jednak nie wszyscy producenci byli w tym szczerzy. Ze względu na brak oficjalnych regulacji tych określeń, można zaobserwować wszechobecny greenwashing, czyli wywołanie na kliencie wrażenia, że dany kosmetyk jest ,,wytwarzany w zgodzie z naturą” – kiedy wcale tak nie jest.
Trend Clean Beauty opiera się również na założeniu – czego nie ma w danym kosmetyku, a nie – co w nim jest. W tym samym czasie, nastał wszechobecny boom na składniki aktywne, wcześniej znane tylko przez dermatologów i kosmetologów. Do grona tych substancji można zaliczyć np. kwasy, retinol, ceramidy czy peptydy. Właśnie w taki sposób, łącząc obecne trendy i zapotrzebowanie, powstało założenie Cleanical Beauty, niezwykle popularne w krajach zachodnich. Czym się charakteryzuje? Połączeniem założeń ,,clean” czyli składów kosmetyków bez kontrowersyjnych substancji, bez zbędnych zapachów, konserwantów czy wypełniaczy, razem z dogłębnym, skutecznym działaniem produktów ,,clinical” – profesjonalnych, gabinetowych, polecanych przez dermatologów i kosmetologów, opartych o najlepsze składniki aktywne. Brzmi interesująco, prawda?
Kosmetyki naturalne często są oparte przede wszystkim na olejach i ekstraktach roślinnych, producenci stronią w nich od konkretnych składników aktywnych. Formuły dermokosmetyków są znowu oparte o silikony czy inne substancje syntetyczne, jednak posiadają cenne składniki aktywne, których skuteczność jest potwierdzona w wielu badaniach. Popularność całego ruchu zbudowanego wokół Clean Beauty sprawiła, że konsumenci zaczęli dokładniej zagłębiać się w składy kosmetyków, analizować je i wybierać te, które spełniają ich oczekiwania pod względem składu. Można powiedzieć, że Clean Beauty pogłębia świadomość konsumenta. Mając tak dobrze przygotowaną podstawę do działania uformowało się Cleanical Beauty, które jest nie tylko trendem w pielęgnacji, ale również przyszłością branży kosmetycznej. Połączenie nauki, doraźnego działania, skutecznych składników aktywnych ze składami wolnymi od zbędnych, kontrowersyjnych, drażniących substancji jest odpowiedzią na potrzeby świadomych klientów.
Cleanical Beauty w gabinecie podologicznym
Podologia jest ciągle rozwijającą się dziedziną, w której z każdym rokiem pojawia się wiele nowości i rozwiązań. Marka peclavus®, która od wielu lat specjalizuje się w produkcji specjalistycznych kosmetyków do pielęgnacji ciała i stóp od zawsze określa swoje wyroby mianem ,,kosmetyków prawdziwie naturalnych”. W ich składach na próżno szukać substancji drażniących, sztucznych zapachów czy parabenów. Marka stale się rozwija i korzysta z najnowszych technologii. Wszystko to dla dobra pacjentów gabinetów podologicznych. Świetnym przykładem produktu wpisującego się w filozofię Cleanical Beauty jest peclavus® PODOmed Balsam przeciw rogowaceniu skóry. Kosmetyk ten działa przede wszystkim łagodnie, ale również skutecznie – redukuje zgrubienia naskórka i zrogowacenia skóry. W swojej formule łączy składniki roślinne, takie jak olej migdałowy czy jojoba z kwasem salicylowym, które odpowiada za delikatne, stopniowe i niezwykle skuteczne złuszczenie naskórka. Wszystkie kosmetyki marki peclavus®, które są przeznaczone do użytku w gabinetach podologicznych są idealnym połączeniem nauki i natury.
Cleanical Beauty w gabinecie kosmetycznym
Zabiegi profesjonalne, oferowane w gabinetach kosmetycznych, SPA i wellness również mogą być wykonywane z użyciem produktów zgodnych z filozofią Cleanical Beauty. Będąc właścicielem lub właścicielką salonu kosmetycznego, warto zwrócić uwagę na obecnie panujące trendy pielęgnacyjne, przekonania i świadomość klientów. Naturalnym składnikiem, który w ostatnim czasie stał się niezwykle popularnym w kosmetykach profesjonalnych jest śluz ślimaka. Nic dziwnego, ponieważ jest bogaty w takie substancje jak m.in. kolagen, elastyna, kwas glikolowy czy witaminy A,D i E. Składnik ten może być dla wielu osób kontrowersyjny, ze względu na wiele sprzecznych informacji na temat jego pozyskiwania, które są dostępne w Internecie. W asortymencie naszego sklepu pojawiła się jednak polska firma oferująca profesjonalne, gabinetowe kosmetyki ze śluzem ślimaka, który jest pozyskiwany w etyczny i bezpieczny sposób. Nature Biostimulates w swoich kosmetykach używa śluzu ślimaków Helix aspersa, które pochodzą z ich własnej hodowli. Jednym z najważniejszych aspektów są szczegółowe badania, dotyczące skuteczności oferowanych przez markę preparatów, które zostały przeprowadzone w klinice dermatologii. Badania te udowodniły, że dzięki połączeniu składników aktywnych zawartych w śluzie ślimaka, z pozostałymi, naturalnymi składnikami, kosmetyki marki Nature Biostimulates posiadają wielokierunkowe działanie. Przyczyniają się do poprawy nawilżenia skóry, zmniejszają zaczerwienienie i podrażnienia, a także łagodzą stany zapalne i są nieocenione w terapii zmian trądzikowych.
W asortymencie marki znajdują się takie produkty jak: płyn micelarny, serum, maska biocelulozowa, ampułki, kremy, maski. Zapraszamy do zapoznania się z produktami